Gadajacy Grobowiec - Hitchcock Alfred
– A koroner Bullit? – spytal Pete. – Co robi Bullit?
Wilson zmarszczyl brwi. Tez nie lubil powolnego Bullita.
– Wie tylko tyle, ze dziennikarza otruto. To nie byl atak serca. Najprawdopodobniej oba morderstwa popelnila ta sama osoba. Swiadkowie widzieli, jak wysoki blondyn ze zwiazana z tylu kitka, w dzinsowym garniturze, znikal w krzakach tuz po waszym wyjsciu z zoo. Taki sam pojawil sie pol godziny przed wizyta Vanessy u wrozki.
– Czyli… zanim ona zobaczyla martwa Clarisse?
– Dokladnie. Tak zeznali liczni swiadkowie. Wiecej nic na ten temat nie wiadomo. Odciskow palcow w kanciapie wrozki jest wiecej niz gwiazd na niebie. Szukac blondyna z kitka, w dzinsowym garniturze, to jakby probowac znalezc igle w stogu siana.
– A co Sanchez odkryla pod podloga kanciapy?
Mat wzruszyl ramionami.
– Nic nie odkryla. O tym tez wiecie? Byly tam stare szmaty. Ani sladu broni.
– Bo wyniesli. Tam na pewno byl jakis schowek. – Bob zawziecie bronil swoich racji. – Cos przechowywali.
– Moze. Wedlug planow w tej dzielnicy sa podziemne przejscia. Kiedys, w czasie prohibicji, szmuglowano tamtedy beczki z alkoholem. Wloty do piwnic dawno zasypano. Prohibicja sie na szczescie skonczyla.
– Ale nie skonczyl sie przemyt – powiedzial Jupe. – A my dowiemy sie, o co w tym wszystkim chodzi!
Dwa dni pozniej detektywi zebrali sie w Kwaterze Glownej, by porownac wyniki sledztwa.
– Bob, ty pierwszy. Co wiesz o grobowcu?
Andrews przetarl zaczerwienione powieki. Oczy piekly go od wielogodzinnego wpatrywania sie w ekran.
– Sa nowe dane. Rodzina Osborne’ow polaczyla sie z familia Whitehouse’ow piecdziesiat lat temu.
– W tysiac dziewiecset piecdziesiatym roku? Co sie wtedy zdarzylo?
Bob szelescil kartkami.
– Prosper Osborne numer szesnasty… liczac od poczatku rodu wyjasnil, widzac zniecierpliwienie Pete’a – ozenil sie ze starsza o trzydziesci lat wdowa po magnacie naftowym Lincolnie Whitehouse’ie.
– Zrobil to dla forsy? – baknal Jupiter.
– Jasne. Wdowka miala siedmiozerowe konto w banku i kupe ziemi. Jej trumna tez tam jest. Pamietam…
– A Prosper? Ten szesnasty?
Bob zawahal sie.
– I tu jest problem. Po smierci staruchy, miala juz prawie sto lat, Prosper wyjechal do Europy. Niby po to, zeby ukoic nerwy po stracie ukochanej zony. A tak naprawde… nabyl posiadlosc na Sycylii. W okolicach Palermo.
– Tam rzadzi mafia. Cosa Nostra! – Jupiter dobrze pamietal film “Ojciec chrzestny” nakrecony przez Coppole.
– Tak. Prosper ozenil sie po raz drugi. Z niejaka Cristina Catalucci. Corka Sola Catalucciego. Mowi wam to cos?
Jupiter zagwizdal.
– Solo Catalucci! Zgodnie z tym, co nam powiedzial Mortimer, jest wlascicielem biura podrozy Palermo Travel! Ale to niemozliwe. Daty sie nijak nie zgadzaja. Owczesny Solo konczylby dzis setke.
– Zgadza sie – radosnie przytaknal Bob. – Totez nasz Solo jest synem tamtego. Tez pochodzi z Sycylii.
– I co dalej? Zwariowac mozna. Mielismy mowic o grobowcu Whitehouse’ow. A zeszlismy na Cosa Nostra! – Pete cwiczyl z zapalem podciaganie na ugietych rekach. Drabinka na scianie przyczepy trzeszczala niebezpiecznie.
– Sorry, ale to wszystko ma ze soba zwiazek – warknal Bob. – Pamietacie, ze istnieje legenda o skarbie na cmentarzu na Windy Island? I haslo, ktore rzucil Roberto Montalban: baretta!
– To marka pistoletu. Moze bedziemy mogli wykorzystac haslo?
– Chcesz wlezc do grobowca? – przerazil sie Bob. – Beze mnie! Odpadam!
Crenshaw przerwal cwiczenia.
– Ja moge pojsc. Interesuja mnie tamci ludzie. Chce wiedziec, co robia. Wezmiemy forda, wsiadziecie razem z Bobem, a ja pojade radiowozem z Lawsonem. Zostawimy konstabla pod brama. Tam jest mnostwo miejsca, by ukryc policyjnego grata. Ty z telefonem komorkowym bedziesz lacznikiem.
– Miedzy kim a kim? – westchnal Jupiter.
– Miedzy Lawsonem a mna. Kiedy wejde do grobowca. Niestety, bede potrzebowal jeszcze jednej komorki. Mat musi sie zgodzic. Wejde, bo znam haslo. Reszta to wasza sprawa.
– Moga cie zabic! – sprzeciwil sie Jupiter. – Sa uzbrojeni. Lysy Solo Catalucci ma barette pod lewa pacha. Roberto tez.
– A widzisz inne wyjscie? Ktos zabil wrozke i dziennikarza. A my jestesmy w lesie. Policja takze. Trzeba znalezc blondyna z kitka. Na pewno ukrywa sie w grobowcu!
– To jeszcze nie wszystko – westchnal Bob z nosem w notatniku. – Wygrzebalem te informacje w starych kronikach Muzeum Historycznego. Do spadkobiercow wdowy po Lincolnie Whitehouse’ie naleza rozlegle tereny pomiedzy Reno a Sacramento. Jak myslicie, co tam jest?
– Nie mam pojecia – wzruszyl ramionami Pete. – To gorski lancuch i wawoz Golden Rover. Ladnie i daleko.
Bob krecil glowa.
– Moj nos detektywa mowi mi, ze ma to zwiazek z nasza sprawa.
– Jaki?
– Nie wiem dokladnie. Nalezaloby zrobic wycieczke.
Jupiter Jones rozlozyl rece.
– Zmiluj sie, Bob! To chyba z tysiac kilometrow. Nie mamy czasu. Mnie nie interesuje Golden River, tylko gadajacy grobowiec na wyspie! Moze nasz pan myszek jest spadkobierca fortuny Whitehouse’ow i Osborne’ow?
Bob i Pete spojrzeli po sobie.
– Bingo! Jupe, jestes genialnyl! To calkiem mozliwe, ze Mortimer to Prosper Osborne numer siedemnascie!
– Ja zwariuje! – Bob zlapal sie za glowe. – Sadzicie, ze przyjechal z Europy? Z Palermo? Jego angielski jest bezbledny. Czy to mozliwe, ze tutaj ktos dal mu w leb i po tym Mortimer zglupial doszczetnie, zapominajac, kim jest? Kto moglby to zrobic?
Jupiter Jones mial mine magika wyciagajacego krolika z cylindra.
– Inny spadkobierca. Czyhajacy na majatek po przodkach. Na przyklad… po tej staruszce, jak jej tam… Bob?
Andrews wetknal nos w papiery.
– Zona Lincolna Whitehouse’a byla z domu… byla…
Chlopcy spojrzeli na przyjaciela z niepokojem. Bob byl blady jak plotno.
– Co z toba? Nie mozesz odczytac? Zle sie czujesz?
Bob oprzytomnial.
– Ona sie nazywala Thereza Montalban! Thereza MONTALBAN WHITEHOUSE OSBORNE!
– Tu jest pies pogrzebany! – zajeczal Jupiter. – Teraz reszta puzzli zaczyna do siebie pasowac. Wojna pomiedzy spadkobiercami. Prosper Osborne contra Roberto Montalban! Trzeba ostrzec Mortimera! O ile nie wrocila mu pamiec. O ile wie, o co tu chodzi?
– O zloto! – wyszeptal Bob, stukajac w klawiature. – O zloto, panowie! DUUUzo zlota!
Nastepnego dnia kazdy z Trzech Detektywow robil to, co do niego nalezalo. Bob sprawdzal stare mapy w Instytucie Geologii. Jupiter Jones uzgadnial szczegoly z George’em Lawsonem na posterunku policji. Najbardziej ekscytujace zajecie przypadlo Crenshawowi. Tak sie do niego przygotowywal, ze az wylal na siebie pol butelki ojcowskiej wody kolonskiej.
– Tato, nie badz sknera. Ide na randke z piekna dziewczyna.
– Trzydziesta szosta w tym tygodniu! – papa Crenshaw zatkal nos. W lazience unosily sie opary nie do wytrzymania. – Jak sie nazywa dzisiejsza ofiara, synku?
– Juanita. Juanita Montenegro. Dziewczyna z biura podrozy o nazwie Palermo Travel. Ale ona jeszcze nie wie, ze idzie ze mna na randke.
Godzine pozniej juz wiedziala. Elegancki i pachnacy woda Armaniego chlopak o bicepsach sportowca i urzekajacych zielonych oczach zauroczyl ja calkowicie.
– Zalatwi mi pani ten wyjazd? – oczy Crenshawa blyszczaly wewnetrzna goraczka. Jego usmiech numer dwanascie byl zniewalajacy.
– Za… zalatwie – wyjakala Juanita, czujac, jak jej miekna nogi.
– A pojdzie pani ze mna na kawe? – czarowal.
– Ja… pracuje – wyszeptala, czujac jego oddech na karku.
– To zrobi pani sobie przerwe – rzekl, biorac ja za reke. – Jakie sliczne paluszki…
Dwadziescia minut pozniej siedzieli w kawiarni hotelu, “Majestic”. Pete, procz wloskich pachnidel, wydusil od ojca zaliczke. Mogl wiec spokojnie zamowic aperitif.
Похожие книги на "Gadajacy Grobowiec", Hitchcock Alfred
Hitchcock Alfred читать все книги автора по порядку
Hitchcock Alfred - все книги автора в одном месте читать по порядку полные версии на сайте онлайн библиотеки mir-knigi.info.